wtorek, 27 lipca 2010

K. Kord „Warszawskie Słońca”

Pociąg niebiesko – złoty
leci nad Solcem w górze!
Wagony jak samoloty
w twarz zaglądają chmurze.

A niżej – Wisła bez końca,
kołysze żaglówki, łodzie
i świecą miastu dwa słońca:
To – w górze i to – w wodzie.

Król na kolumnie dumny
strzeże wiślanej wody,
choć czasem chciałby z kolumny
zeskoczyć i – pójść na lody.

Żal mi go – mówi chmurka
i wstrząsa grzywą pierzastą,
deszczem na króla ciurka,
deszcz skropił całe miasto.

Kąpie się w świeżym deszczu
Jan Trzeci na Agrykoli.
I spływa woda po Wieszczu,
bo obaj – bez parasoli!

Deszcz minął i znowu z rynku
gołębie w błękit lecą.
Spójrz, córko! Popatrz, synku!
Znowu dwa słońca świecą!