I nagle ból rozsadzać zaczął czaszkę,
Wróciło to, co wraca nie od dziś:
Powstanie przypomniało się
Warszawskie
I polski ból w rosyjską wtargnął myśl.
Wzywali pomocy
Błagali o broń
A nasi sztabowcy
Zatrzymali front.
Chcieliśmy przez Wisłę
Z marszu, jak się da…
I płakali wszyscy,
Słysząc wciąż „Nielzia!”
Było, minęło – lecz do dzisiaj w sercu
Niczym odłamek tamte sprawy tkwią:
Bezsilny płacz naszych
Krasnoarmiejców,
I ten haniebnie zatrzymany front.
Czemu stały armie
Sześćdziesiąt trzy dni,
Patrząc, jak Powstanie
Nurza się we krwi.
Ponoć był to atut,
Taka nasza gra,
Żeby wiedział Zachód,
Kto tu rację ma.
A może sztab miał poważniejsze sprawy,
Może za późno zameldował zwiad?
Dociskam gaz – zbliżam się do
Warszawy,
Nadrobić chcę spóźnienie z tamtych lat.