Któras z dziewcąt fals mi zada, Ze mój Stasio chwat nie lada,
Cy psy zniwie, cy biesiedzie, Cy to w tańcu on rej wiedzie,
Jak bzęknie podkówkami, Az stal zaświeci skrami,
Jak w kółko sie zakręci, To az w głowie mi się męci.
Wydać chcieli mnie rodzice za bogaca, Lec ja lice
odwróciłam od natręta, Bo gdzies serce zniesie pęta?
nie, nie chcę ja natręta, Bo gdzies serce zniesie pęta?
Staś bywało gdy mi prawi, To krew w zyłach płynie zwawiej,
A gdy we mnie wciąz spoziera, Mnie juz niebo się otwiera,
Raz nad Wisłą gdyśmy stali, Napłynęły flisy z dali,
Zatsymała sie gromada, mówiąc: To mi para.
O, mnie falsu nikt nie zada, Ze i ja dziewa nielada
gdy ustroję sie w Niedzielę, lec by o tem gadać wiele!
Gdy psed karcmą w dzień kiermasa, Kobzias zagra obertasa,
Wsyćko za mym sunie torem, jak gąsięta za gąsiorem.
Nawet Wojciech siwy, Ten tez dla mnie tkliwy,
I chłopiec lada jaki, Nuze do mnie w kopercaki,
Lec ja na to kieby głucha, Bo mi sepce coś do ucha,
Nie ma chłopca nad Stasiecka, Cała ziemia Mazowiecka!
Nawet Wojciech siwy, Wzrok wysela za mną tkliwy
Lec ja na to kieby głucha, Bo mi sepce coś do ucha,
Nie ma chłopca nad Stasiecka, Cała ziemia Mazowiecka!