Ugrzecznionym jest warszawiak,
Pieszczotliwie wszystko mieni:
Zwie Warszawką, nie Warszawą
Ukochany Gród Syreni.
Je śniadanko, nie śniadanie,
Kawkę, mleczko lub herbatkę,
Przed obiadkiem zaś wódeczka
Miłą dlań stanowi gratkę...
Później rżnie na bilardziku
Karambolki, piramidki,
Albo idzie na spacerek
I poluje na kobitki.
Wieczór spędza w knajpce miłej,
Gdzie muzyczka mu przygrywa,
I kufelek za kufelkiem
Piwka sobie rad używa.
Kiedy weźnie zaś pensyjkie
Lub zdobędzie coś zaliczki,
Wtedy puszcza się na różne
Awanturki i wybryczki.
Tym systemem pieszczotliwym
Swe wesołe pędząc życie
Tak się zżył z zdrobniałą kiesą,
Że sam zdrobniał całkowicie.
Mimo tego kontent z siebie
I zupełnie się nie biedzi,
Choć ma główkę już nie głowę,
W której móżdżek nie mózg siedzi.