Pod Dęblinem jest miasto Sobolew,
Taka mała żydowska mieścina;
W tej mieścinie Szmul Gold był rabinem
I ten rabin Abramka miał syna.
Syn rabina, Abramek, miał książkę,
Cudną książkę o świecie dalekim,
W książce czytał, że są piękne morza
I że piękne są góry i rzeki. (...)
Wiedział, że nie dla niego jest morze,
Nie dla niego są góry dalekie,
Ale wiedział, że Wisła jest blisko,
Więc przynajmniej zobaczyć chciał rzekę. (...)
Sądny dzień nastał widać dla świata,
Widać Pan Bóg się strasznie rozgniewał...
Przyszli Niemcy, by Żydów wypędzić.
Rabin Gold musiał iść z Sobolewa. (...)
Wciąż biadała Goldowa ze łzami:
Przyszło na nas nieszczęście, oj, przyszło,
Rabin siedział milczący w swym kącie,
A Abramek wciąż tęsknił za Wisłą.
Getto – myślał – jest przecież w Warszawie;
Wisła – myślał – w tym samym jest mieście.
Jakby – myślał – przejść z getta do Wisły
I zobaczyć tę Wisłę nareszcie? (...)
Niech sprawiedliwość potężnej Rzeszy
W pamięci ludzkiej długo zostanie:
Dziecko, co chciało zobaczyć Rzekę
Skazano na śmierć przez rozstrzelanie.